Site menu:

Historia pana Stanisława cz. IV

Szczegolnie utkwily mi w pamięci sceny kiedy rodzic lub rodzice znajdowali swoje dziecko które zaginęło podczas wojny właśnie w Pałacu w Krowiarkach.To były sceny których sie nie da opisać. Zresztą w Domu Dziecka w Olesnie tez bylem świadkiem takich scen ale ja wiedziałem,ze po mnie mój tata nigdy nie przyjdzie […]

Jeszcze kilka slow z zycia wychowankow.Otoz pisalem, ze po wizycie delegacji z Warszawy zycie wychowankow zmienillo sie na lepsze.To prawda,ale niektorzy wychowawcy znalezli sposob aby wyladowac sie na wychowankach.Czesto o roznych porach nocy wchodzil wychowawca i pod pretekstem sprawdzania czystosci osobistej zrywal wszystkich z lozek.Na pewno niektorzy beda sceptycznie nastawieni do moich wspomnien, ale to wszystko prawda.Zdarzalo sie ,ze od czasu do czasu z powodu awarii brakowalo wody w kranach.Latem szlo wytrzymac,ale zima nikogo nie obchodzilo,ze na dworze mroz.Boso wybiegalismy na dziedziniec i mylismy sie sniegiem.Mlodszych dzieci to oczywiscie nie dotyczylo.Ale juz wolalem to, poniewaz bedac wychowankiem Domu Dziecka w Olesnie przekonalem sie do czego zdolne sa zakonnice.Aby uniemozliwic dojscie w nocy do toalety zamykaly nasza sale na klucz.Chcac sie do toalety dostac,trzeba bylo przejsc przez pokoj w ktorym spaly zakonnice.Nastepny etap to byla droga przez meke.Ktora sie obudzila kazala takiemu dziecku skakac dookola pokoju „Zabke”.Kiedy juz sie padalo na nos,stawiala nas do kata.One spaly,a dzieci zalatwialy sie pod siebie i tu byl nastepny powod do znecania sie nad dziecmi.Do dzisiaj nie znosze widoku zakonnic Mialem wowczas 5 latek. Za to gdy bily dzwony na Aniol Panski trzeba bylo klekac tam gdzie sie stalo. To byl 1955 rok i kilka dni przed wakacjami. na kolacje podano rybe opiekana w zalewie octowej.Nie przepadam za taka ryba wiec tylko sprobowalem odrobine.Na drugi dzien 40 procent wychowankow nie wstalo z lozek.Zatrulismy sie.W stanie ciezkim znoszono nas na dziedziniec palacowy skad karetki pogotowia ratunkowego zabieraly nas do szpitala w Raciborzu.Oczywiscie o wakacjach mozna bylo zapomniec. […]

Klatek schodowych bylo kilka,wiec na razie nie orientuje sie o ktora chodzi.Byly rowniez krecone schody na wiezyczke w nowej czesci Palacu gdzie po drodze mozna sie bylo natknac na mnostwo schowkow.Jeslli chodzi o glowne wejscie od strony wsi,to na poreczach powinny pozostac slady po kolkach,poniewaz zjezdzalismy po poreczy na sam dol co grozilo upadkiem.Witrazy bylo duzo.W Mauzoleum byly w oknach oprawione w olow.W wannie Hrabiego nie kapalismy sie.Takiego zaszczytu nigdy nie dostapilismy.Mielismy laznie, pralnie w piwnicach,oraz na kazdym pietrze.Pamietam rowniez piekny zyrandol.Jesli kojarzy mi sie bialy to musial byc w sali balowej.Po za tym byl rowniez magazynek z instrumentami muzycznymi.Pamietam kolekcje skrzypiec,instrumentow detych,oraz bardziej nowoczesne jak mandoliny,gitary,akordeony, perkusje na ktorych grali wychowankowie. Gralismy i spiewalismy zajmujac w Raciborzu 1 miejsce na Opolszczyznie.Byli wsrod nas wychowankowie szczegolnie uzdolnieni w malarstwie,plastyce,oraz z zdolnosciami aktorskimi. […]

Roman przyslal mi fotke grupy spiewajacych dzieci.Na pewno jestem na niej uwieczniony tyle tylko,ze sam siebie nie rozpoznaje.Ale mnie chodzi o to co widac w tle fotografii.To na pewno jest juz po smierci Stalina.Kiedy zyl jego portret wisial na miejscu Godla Narodowego.Po prawej wisial portret Rokossowskiego,a po lewej B.Bierut.Tylko niech mi ktos powie gdzie wtedy wisialo Godlo?Nie potrafie sobie tego skojarzyc,ale dzien smierci Stalina pamietam dokladnie.Jesli Pan bedzie chcial,to opisalem niektore fakty Andrzejowi. Wiem, ze organizujecie zjazd bylych wychowankow i jesli tylko zdrowie pozwoli chetnie przyjade.Panie Klaudiuszu pytal mnie Pan rowniez,czy widzialem w Palacu witraze.Skojarzylem to z meblami z witrazami,ale ogladajac galerie zdjec zauwazylem,ze nad holem byly witraze bez ktorych hol bylby ciemny.Po za tym w Mauzoleum byly na pewno bo przynosilismy stamtad olow z ktorego robilismy „Zoski”.Jesli zajdzie potrzeba wytlumacze co to jest.Panie Klaudiuszu mysle,ze fantazja bylaby tu nie na miejscu i kazdy z wychowankow niech dorzuci odrobine z tego co pamieta.Wiem ,ze grono wychowankow ktorzy sie odnajduja powieksza sie. Ja probowalem tutaj znalezc jakis kontakt i pomimo,ze pisalem po polsku i niemiecku nikt sie nie zglosil.Na zakonczenie chcialby jeszcze przypomniec o pewnym przyjacielu dzieci ktorego moze ktos zapamietal.Byl to owczarek niemiecki ktory odprowadzal nas do szkoly i czekal az wrocimy.Byl bardzo cierpliwy,ale nie lubial jak ktos mu dmuchal w nos.Ja mu dmuchnalem kilka razy a on tylko raz.Za to przez tydzien chodzilem z warga jak u murzyna.Do dzis nie rozumiem dlaczego z polecenia Dyrektora zostal zastrzelony przez mysliwego. […]
Tekst zachowany w oryginale

Komentarze

Autor: Daniel
Data dodania 24 lipca 2012 20:37

Panie Stanislawie Czy Pamieta pan jakies imiona lub nazwiska wychowawcow i pracownikow prosze o odp .

Autor: Krzysztof
Data dodania 27 października 2012 19:00

Opisy pana Stanislawa w duzej mierze odzwierciedlaja realia tamtego okresu. W mojej pamieci tez pozostalo wiele faktow i nie sposob opowiedziec o nich w sposob lapidarny. Dobrze pamietam kierownika tej placowki – niezyjacego od 1966r Leopolda Bolka oraz wychowawce mojej grupy Kazimierza Koleczko i wychowawczynie Terese Wilk. Byc moze inni – byli wychowankowie, zapamietali inne osoby (wychowawcow i pracownikow. To informacja dla Daniela

Dodaj komentarz